![]() |
Przegląd tematu | ![]() |
![]() |
|
z sieci - ale Capricorn z jakiegos powodu postanowil, zeby na reszte waszego nedznego zycia zamknac was w grobowcu.Smolipaluch z calych sil staral sie nie okazac ulgi, jaka odczul. A wiec smierc oddalila sie jeszcze o kilka krokow.
-Pewnie Capricorn nie chce, zebysmy sluchali, jak omawia z wami swoje brudne plany - powiedzial. - A moze chodzi mu kapsuła do floatingu o to, zebysmy na wlasnych nogach szli na stracenie. Jeszcze jedna noc w sieci i Smolipaluch zapomnialby, ze w ogole ma nogi. Juz po tej nocy kosci bolaly go tak, ze poruszal sie jak starzec, gdy Basta sprowadzal ich po schodach do podziemi. Resa potknela sie kilka razy, najwidoczniej byla w jeszcze gorszym stanie, ale kiedy Basta chwycil ja za ramie, gdy sie posliznela na schodku, wyrwala sie i obrzucila go tak lodowatym spojrzeniem, ze pozwolil jej isc samej. W krypcie pod kosciolem panowala wilgoc i chlod, nawet w takim dniu jak dzis, kiedy na dworze slonce niemal roztapialo dachowki. W trzewiach starego kosciola unosil sie zapach plesni i odchodow myszy, i czegos, o czym Smolipaluch wolal nawet nie myslec. Capricorn zaraz na poczatku kazal zakratowac waskie kwatery, gdzie w sarkofagach lezeli dawno zmarli ksieza. "Czy moze byc cos odpowiedniejszego niz to, ze skazancy spia na sarkofagach?" - spytal wtedy ze smiechem. Mial manicure ursynów poczucie humoru. Na ostatnich schodkach Basta niecierpliwie przynaglal ich, chcac jak najszybciej wrocic na swiatlo |
![]() |
|
-Dla ciebie nie bedziemy potrzebowali sarkofagu, Brudny Paluchu! - warknal Basta, zamykajac krate na klucz.
-Slusznie! Wystarczy urna albo sloik po dzemie zamiast trumny. - Smolipaluch odsunal sie od kraty, by byc poza zasiegiem noza Basty stojacego po drugiej stronie. - Widze, ze masz nowy amulet! - wykrzyknal, kiedy Basta byl juz prawie na schodach. - Pewnie znowu krolicza lapke, co? Nie mowilem ci, ze takie rzeczy przyciagaja Biale Damy? W naszym starym swiecie mozna je bylo widziec, a tutaj nie, co jest bardzo niepraktyczne, ale one jednak tu sa, ze swymi szeptami i lodowatym dotykiem. Basta znieruchomial na schodach, wciaz odwrocony plecami, i zacisnal piesci. Smolipaluch za kazdym razem dziwil sie, jak latwo go nastraszyc kilkoma slowami. -Przypominasz sobie moze, w jaki sposob one zabieraja swoje ofiary? - ciagnal cicho. - Szepcza twoje imie: Baaastaaa! Zaczynasz marznac, a potem... -Niedlugo beda szeptac twoje imie, Smierdzacy Paluchu! - przerwal mu Basta drzacym glosem. - Tylko twoje. I popedzil w gore po schodach, jakby Biale Damy juz go scigaly. Echo jego krokow przebrzmialo i Smolipaluch z Resa zostali ![]() ![]() "Mozna powiedziec, ze dam swoj ostatni wystep - pomyslal Smolipaluch. - A moze to bedzie tak, ze wtedy przekonam sie, iz to wszystko tutaj bylo tylko zlym snem, i musialem umrzec, zeby wrocic do domu?". Przyjemna wizja. Gdyby tylko zdolal w nia uwierzyc. |